Mój kolega z klasy się do mnie nie odzywa, dlaczego? 2013-05-31 23:23:52; Kolega z bloku kocha mnie ale się do mnie nie odzywa co mam zrobić? 2010-06-17 20:58:13; Co to znaczy jak mój kolega z klasy nie odzywa się do mnie od 1 klasy? 2020-06-23 18:27:07; Mój kolega pocałował mnie w usta, a teraz się nie odzywa. Dlaczego? 2014-03-23 23
Jednak nie jest to też powód do paniki. Prawdopodobnie istnieje jakiś powód dla którego się nie odzywa. Wcale nie musi to znaczyć, że nie jest już Tobą więcej zainteresowany. Większość mężczyzn jest leniwa i niekomunikatywna – ale nadal o Tobie myśli. Nawet jeśli nie kontaktował się z Tobą od pięciu dni, nie musi to
Nowe odcinki na antenie TVN7 od poniedziałku do czwartku o godz. 19:00. Magda stresuje się przed spotkaniem z rodzicami Ali. Ala jednak prosi swoją partnerkę, aby była sobą, a nie przebraną i grzeczną dziewczynką. Podczas wspólnej kolacji Ala prowokuje ojca, i choć mężczyzna stara się hamować, w końcu nie wytrzymuje.
„Czułem się nieswojo wśród szczurów lądowych, ich problemy wydawały mi się dziwnie przyziemne. Po miesiącu znowu ogarniała mnie nostalgia za bezmiarem i tajemnicą morza. Małgosia zdawała się mnie rozumieć; w każdym razie nigdy nie narzekała. Trafiła mi się idealna żona, taka cierpliwa, wierna Penelopa”.
Oboje grają bardzo przekonująco. Judy jest doroślejsza od Petera i opiekuje się nim, Peter tęskni bardzo za rodzicami i prawie nic się nie odzywa. Po spotkaniu z "Jumanji" muszą stawić czoła własnym słabościom. Judy chce chronić Petera, ale nie zawsze jej się to udaje; chłopiec jednak jest jej za wszystko bardzo wdzięczny.
Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. zapytał(a) o 17:27 Czy on ma kogoś? nie kocha, nie tęskni? Byłam z chłopakiem 1,5 roku. Było naprawdę cudownie. Każdą chwile spędzaliśmy razem, każdy dzień, wakacje, imprezy, nawet wesela... Tydzień temu rozstaliśmy się. Od tamtego czasu on nie dzwoni, nie pisze, nie przyjeżdża, napisałam do niego na gadu, to nawet mi nie odpisał. Czy on nie czuje nic do mnie? zawsze myślałam, że bardzo mnie kocha, mówił mi to ciągle, dbał o mnie... Czy może ma kogoś, że nie pisze, nie dzwoni? A może mu już nie zależy? przeszło mu wszystko? Ja tęsknie cholernie ;( mimo, że chodzę na imprezy, to i tak nic nie daje, myśle o nim ciągle... nie ma sekundy, żebym o o nim nie myślała.. I tak jeszcze sobie pomyślałam, że chciałabym z nim być nadal, że napisałabym mu na gadu, że chce z nim być, że bardzo tęsknie i wgl... może wtedy by się odezwał, ale może on mnie nie będzie już chciał, bo ma kogoś, to się zbłaźnie, co myślicie o tym? co mam robić? Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2011-10-16 17:28:21 To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Wiem jak to jest jak ci brakuje osoby, którą kochasz:( Ja jestemw związku na odlgłość i bardzo mi brakuje mojgo chłopaka. Cały czas o nim myślę i za nim tęsknię. Ja na twoim miejscu napisała bym temu chłopakowi coś czujesz i że go nadal kochasz i że nie potrafisz bez niego żyć. Mozesz napisać jeszcze a dokładniej spytać się go czy jest jeszcze jakaś szansa na to czy moglibyście być znów razem. Jeśli powie, że nie to trudno, ale nie będziesz żałować że nie walczyłaś i nie próbowałaś do powodzenia:) Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 17:41 Rozumiem, że jest Ci ciężko. Ale nie ograniczaj się do niego. On prawdopodobnie nie odzywa się do ciebie, żeby było łatwiej Ci/Wam znieść rozstanie. Nie miej mu tego za złe. Daj mu odrobinę odetchnąć i odezwij się do niego po jakimś czasie, a jeżeli nie jesteś w stanie czekać to... no cóż.. zadzwoń do niego? Napisz? Powiedz, że jest dla Ciebie kimś ważnym i nie chcesz tego w ten sposób kończyć. Poproś, o spotkanie... Tak, żebyście mogli sobie wszystko prosto w oczy powiedzieć blocked odpowiedział(a) o 18:09 Miałam podobną sytuację- Jeśli tęsknisz idź do niego do domu i spróbuj porozmawiać. To powinno poskutkować. Podejrzewam, że próbuje zgrywać typowego "twardziela", a w głębi serca czuje dokładnie to samo co ty. Wierzę, że rozmowa załatwi wszystko- powodzenia! blocked odpowiedział(a) o 18:44 ciężkie.. i ..sama tak miałam,wiem co czujesz...miałam DOKŁADNIE TO SAMO.. też pisałam.. dzwoniłam. on miał mnei kompletnie gdzieś.. po jakimś czasie odpusciłam.. boleć bolało cholernie.. ale takie jest zycie. skoro nie odpisuje,nie oddzwania to daj spokój,bo to chłopak sie w końcu powinien starać.. a ty marnujesz sobie tylko czas. bo mozę gdybyś o nim tyle nie myślała to znalazłby sie juz inny ?wiem ze swojego przypadku. ;]po dwóch tygodniach bycia singielką los obdarzył mnie innym.. ;]więc wszystko będzie ok,zobaczysz. :* blocked odpowiedział(a) o 18:58 Czasami człowiek w pewnym momencie swojego życia uświadamia sb , że musi coś zmienić , że coś jest nie tak jak powinno. Może po prostu zdał sb sprawę z tego , że po co ma z tb być , skoro i tak prędzej , czy później rozstalibyście się. może czegoś mu brakowało ..Albo tak jak już wcześniej napisałam "uświadomił sb , ze musi coś zmienić " Tylko , dlaczego musi ranić przez to ciebie. ? ?;//nie Jeżeli wypuśćisz miłość i ona do ciebie wróci , to zznaczy , ze ona zawsze trwała .Jednak jeżeli wypuścisz ją , a ona nie wróci do ciebie , to znak , ze nigdy jej nie było . Rozumiem Cię... Ale jak nie odpisuje na Twoje Kocham Cię itp. to daj sobie spokój. Nie narzucaj się moze on nigdy cie nie kochall a moze nie jest Ciebie wart...Znajdz sobie chlopaka, ktory faktycznie jest ciebie wart. PS. nie narzucaj sie mu.. faceci tego nie lubia jeszcze pomysli ze jestes jaka psycho. Daj mu troche czasu jak Cie kocha to sasm napisze. Pozdrawiam ;* napisz tak , mysle ze może ma inna , a to on z tb zerwał ? jeśli tak to wszystko na to by wskazywało ze ma inna a tobą nie jest juz zainteresowany blocked odpowiedział(a) o 20:22 Też tak mam chodziłam z chłopakiem 1,5 roku i od 1,5 roku nie jeteśmy już razem. Też mi go brakuje ja już z nim nie pogadam ale ty napisz do niego nie zmarnuj szansy Wiesz ja myślę, że nie pisze, bo nie chce cierpieć. Możliwe, ze pragnie zapomnieć by pozbyć się cierpienia. Ale zapytaj czy chciałby być znowu z Tobą może wtedy odpisze, ze tak, bo nie będzie ani cierpiał ani zmuszony o Tobie zapomnieć ; D I koniecznie napisz mi wtedy na profilu co napisał, powodzenia! ;* Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2009-02-15 22:10:23 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Temat: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....witam wszystkie kobitki na tym forum..smile mam maly problem bylam z chlopakiem w sumie 3 lata. ale tak po 1,5 roku rozstalismy sie na miesiac bo on tak chcial pow ze nie wie czy mnie kocha po czym spotkalimsy sie przypadkiem i on chcial wrocic wiec ja glupia zakochana sie zgodzilam. i tak sobie zylismy do 5 lutego kiedy on przyjechal i pow ze jestesmy ze soba 3 lata nie wie czy mnie kocha i nie wie czy jestem ta jedyna dziewczyna z ktora chce spedzic reszte zycia noo ii powiedzial ze chce przerwy. po czym dowieddzialam sie ze dla niego nie jest to przerwa tylko koniec zwiazku. pojechalam do niego wczoraj w walentynki gadalismy i stanelo na tym ze jestesmy przyjaciolmi ale nie wytrzymalam i pocalowalam go potem zadzoenilam do niego wieczorem i zaprosilam do kina zgodzil sie w kinie mnie przytulil i zlapal za reke ale jak wyszlismy z kina byl jakis taki obojetny mowil ze zle sie czuje poprosilam go wiec o to zebysmy jeszcze dzisiaj nie byli przyjaciolmi i zaczelismy sie calowac tyle ze on pow ze nie chce ze mna byc bo chce byc sam ale ze teskni i pow ze jak bedzie szukal drugiej polowki to na pewno zglosi sie do mnie na kolanach powiedzial tez ze nie chce miec dziewczyny co ja mam o tym wszystkim myslec?? bardzo go kocham i oddala bym wszystko zeby z nim byc (pow jeszcze ze umowimy sie jakos w tyg na basen do kina i kawe....) 2 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-15 22:12:12 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....czuje sie jak głupek:( 3 Odpowiedź przez anuska 2009-02-15 22:25:16 anuska Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-11-07 Posty: 459 Wiek: 23 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... "nie chce ze mna byc bo chce byc sam ale ze teskni i pow ze jak bedzie szukal drugiej polowki to na pewno zglosi sie do mnie " no sorry co za koleś,jak to brzmi wogóle ,ze co że jak nikogo nie znajdzie no to ty mu sie przypomnisz? daj sobie z nim spokój,znajdziesz lepszego,ja sobie tez powinnam to powiedziec i dac sobie spokoj z moim facetem. Jesli on nie chce z toba byc, (a moze ma inna i nie chce ci powiedziec?) to nie masz co go błagac bo on juz zdecydował, musisz sie z tym pogodzic zobaczysz szybko zapomnisz tylko za czesto sie z nim nie spotykaj bo bedziesz cierpiała i bedzie ci trudniej. Ja miałam takie szczescie ze jak facet mnie zostawił to juz sie z nim nie widziałam ani razu (to było 4 miechy temu),jak sie nie widzi szybciej mozna zapomniec. .............................. 4 Odpowiedź przez paulla 2009-02-15 23:10:13 paulla Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-07-13 Posty: 300 Wiek: 22 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... Niestety, ale nie warto sobie nim zawracac głowe. Nie ma co na niego czekać. Gdyby mi chlopak powiedział ze jak bedzie chciał sie wiązać to wroci na kolanach to chyba bm go wyśmiała. Przecież masz prawo do szcześcia i własnego życia. Dlaczego miałabyś na niego czekać skoro on bezczelnie Cie olał. I nie powinnaś sie z nim spotykać, boza kazdym razem uczucie bedzie sie odnawiać na nowo. Ja jestem po rozstaniu z chłopakiem ponad miesiąc. Tesknie za nim, chciałabym go kiedyś chociazby przypadkiem spotkać na ulicy, ale wiem ze to by na dobre nie wyszło. Zaczełabym rozpamietywać, a powoli zaczełam oswajać sie z tą mysla ze juz nie jestesmy razem. 'Ze wszystkich życiowych tragedii miłość jest tą największą i tą najpiękniejszą.' 5 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 11:57:20 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....tylko ze on nie kazal mi na siebie czekac powiedzial ze teraz chce byc sam nie chce miec zadnej dziewczyny nie chodzi mu o mnie ale o zadna inna ej powiedzcie mi co ja mam zrobic bo ja strasznie za nim tesknie mial sie odezwac i sie nie odezwal... myslicie ze mozna tak szybko zapomniec bylam z nim 3 lata:( 6 Odpowiedź przez Amelia* 2009-02-16 12:12:45 Amelia* Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-05 Posty: 1,262 Wiek: 21 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....trudno sie mowi,Jakos zapomnisz,dasz sobie mozesz byc na kazde jego 'zawolanie'.Raz chce byc z Toba,pozniej Cie jak sie Toba - a jak mu sie znudzi,to rzuca w NIE TRAKTUJE SIE KOBIETY,wiec naprawde kopnij go w d***. 7 Odpowiedź przez Aanita 2009-02-16 12:37:38 Aanita O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-29 Posty: 64 Wiek: 25 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... Nie znam człowieka który chce być potrzebuje najgorsze co nas może spotkać to proszenie się o uważasz że to poniżające?Wiem że to trudne,ale Twoje samopoczucie będzie lepsze gdy będziesz sama niż rozpaczliwie prosiła aby wtedy jeszcze bardziej odsunie Cię od żyć bez niego,pokaż przed nim oraz przed sobą że jesteś samodzielna,samowystarczalna i przy tym szczęśliwa."Kiedy kochasz mocno,puść to wróci jest Twoje,jeśli nie,nigdy tego nie było" 8 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 14:17:17 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....macie jestem beznadziejna kocham go tak mocno i tak bardzo tesknie wiec nie wiem jak sobie z tym poradze. myslicie ze jesli przestane sie odzywac do niego on moze zalowac potem swojej decyzji? tzn tej ze mnie zostawil? 9 Odpowiedź przez Delicious 2009-02-16 18:08:34 Delicious 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-15 Posty: 6,439 Wiek: 24 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....Możliwe, że tak będzie. A żeby podnieść Cię bardziej na duchu powiem Ci, że ja miałam z moim chłopakiem taką sytuację. Sam zerwał, a po miesiącu zadzwonił i powiedział, że mu mnie brakuje i że prosi o spotkanie. Więc nie odzywaj się do niego, daj mu odpocząć i zatęsknić 10 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 19:40:28 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....to faktycznie pocieszajace ale jakos nie wierze w to ze sie odezwie:/:( a ty jestes teraz ztym facetem? najchetniej to zamknela bym oczy i ich juz nie otworzyla ehhhhhhhhh:( 11 Odpowiedź przez Delicious 2009-02-16 20:09:41 Delicious 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-15 Posty: 6,439 Wiek: 24 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....Jestem. Za 16 dni będziemy mieli 2 lata. Bałam się trochę dać mu drugą szansę, bo jaką miałam gwarancję, że za kolejne kilka miesięcy znowu mi nie powie, że to jednak nie to i że nie kocha? Praktycznie żadna. Tylko jego słowo. Ale zaryzykowałam, bo kochałam. I teraz nie żałuje. Wiem, że gdybym nie dała mu szansy to wtedy bym żałowała. A tego miesiąca rozstania nawet nie liczymy, znaczy nie odejmujemy czy coś takiego. 12 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 20:20:23 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....a on powiedzial ci ze dlaczego chce sie rozstac? jaki podal powod zerwania? ja tez mialam taka sytuacje z tym swoim chlopakiem najpierw on zerwal i tez na miesiac po miesiacu trez sie odezwal i zagwarantowal ze mnie kocha i ze juz nigdy mnie nie zostawi... no ale zrobil to drugi raz po roku i miesiacu dokladnie, 13 Odpowiedź przez Delicious 2009-02-16 21:30:39 Ostatnio edytowany przez Delicious (2009-02-16 21:32:04) Delicious 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-15 Posty: 6,439 Wiek: 24 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... Powiedział, że jednak to nie była miłość, tylko zauroczenie i że mu po porostu przeszło, że ja się zmieniłam i że chce żebyśmy się znowu tylko przyjaźnili, jak po miesiącu powiedział, że mu mnie brakuje, że to rozstanie to był największy błąd w jego życiu i że prosi o drugą szansę. A, że ja miękkie serducho mam, szczególnie dla niego, to dostał ją 14 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 22:31:49 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....ja teraz zrobila bym tak samo:) wiesz co jest najgorsze ze bylismy w walentynki w kinie jako przyjaciele i on powiedzial ze sie odezwie a tego nie zrobil sam zaproponowal mi kolejne wyjscie do kina i basen ale sie nie odzywa wiec co ja mam o tym myslec?:/ 15 Odpowiedź przez slonko2123 2009-02-16 22:40:34 slonko2123 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-16 Posty: 81 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....nie odzywaj się do niego pierwsza. wiem, że to ciężko wytrzymać ale to tylko moim zdaniem pogarsza sytuacje. duże jest prawdopodobieństwo, że on się sam odezwie jak zatęskni...ale musisz się dobrze zastanowić czego właściwie ty sama chcesz...nie możesz pozwalać się na takie traktowanie, że on rozstaje się i wraca kiedy tylko chce..bo w ten sposób zachowuje się bardzo nie ładnie w stosunku do Ciebie 16 Odpowiedź przez papillon1990 2009-02-16 23:00:28 papillon1990 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-02-15 Posty: 9 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....wiem o tym zdaje sobie z tego sprawe ale ja naprawde bardzo go kocham i wrocilabym do niego gdyby tylko chcial . myslisz ze zateksni i bedzie zalowal? 17 Odpowiedź przez seba_29 2009-04-02 17:19:30 seba_29 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-04-02 Posty: 4 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni ....Witam to mój pierwszy post i mam nadzieję, nie ostatni Generalnie nie wierzę w to, że jest możliwy powrót dziewczyny, która rozstaje się z chłopakiem czy też na odwrót. W zasadzie teraz jestem też, na etapie czekania... aż wróci moja ukochana, ale nie wierzę, że tak będzie chociaż wiem, że nie jest zdecydowana... Wmawiam sobie, że ona nie wie co robi, że trzeba jej dać czasu, ale powiedzmy sobie szczerze: jeśli ktoś od kogoś odchodzi, mimo, że mówił że kochał to czy ta osoba naprawdę kochała? Co sprawia, że ta osoba odeszła? Co sprawia, że chce wrócić? Czemu czasem ludzie odchodzą od siebie a potem wracają? Nie umiem zrozumieć tego Pozdrawiam 18 Odpowiedź przez Yvette 2009-04-03 11:17:56 Yvette 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: Psychologia, edukacja Zarejestrowany: 2009-03-13 Posty: 2,915 Wiek: 29 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... "Strach przed bliskością będzie powodem prowokowania konfliktów ze współpartnerem, stawiania sztywnych granic między członkami rodziny, rozstań. Z kolei lęk przed osamotnieniem i porzuceniem nie pozwoli na zbyt długie pozostawanie poza jakimkolwiek związkiem uczuciowym, zmuszając do prób powrotu do poprzedniego partnera (który dawał choć minimalne poczucie bezpieczeństwa) lub poszukiwania nowego. Dopóki jednak wewnętrzny konflikt ?dążenie ? unikanie? nie zostanie uświadomiony i przepracowany, każdy nowy związek będzie kopią poprzedniego, polem walki wciąż istniejących tendencji do jednoczesnego dążenia do bliskości i prób zachowywania dystansu emocjonalnego." (Charaktery, Alicja Strzelecka "Rozstania i powroty, bilans zysków i strat")Nigdy nie pozwoliłam mężczyźnie tkwić w stanie "zawieszenia" pomiędzy związkiem a rozstaniem i nigdy nie stawiałam sprawy "Jeśli nie wiesz, czego chcesz, ja poczekam, aż się dowiesz, bądź do mnie wrócisz". Jak ognia unikam też cyklu rozstań i powrotów (byłam kiedyś w długim związku będącym właśnie takim pasmem). Dlaczego? Nie chcę czuć się jak zabawka, mam swoje uczucia i każde rozstanie ogromnie mnie boli. Wychodzę z założenia, że mężczyzna, który podchodzi do mnie przedmiotowo - "wezmę ją z półki, kiedy mnie najdzie ochota/nie znajdę lepszej zabawki i odłożę, gdy mi się znudzi" - po prostu nie umie zbudować trwałego związku, na którym mi nie twierdzę, że jeśli ludzie się rozstali, ale zrozumieli swój błąd i chcą walczyć o związek, to jest w tym coś złego. Ważne jest tylko, żeby nie wpaść w pułapkę wiecznego rozstawania się i powracania. I rzeczywiście wyciągnąć masz swoje serce, swoje uczucia. Nie pozwól się ranić. Bardzo często mamy w związkach dokładnie to, na co sobie pozwalamy i gdy nie mamy nic przeciwko czekaniu, aż ktoś oceni, czy aby na pewno chce z nami być, to czasami narażamy się na czekanie przez całe życie - zupełnie tak, jakby to tylko ON miał wybór. Uświadom sobie i jemu, że to, czy będziecie razem zależy również, a w obecnej sytuacji przede wszystkim od Ciebie. I jeżeli chce, żebyś brała go pod uwagę jako partnera, powinien się o to starać, powinien pracować na Twoje zaufanie. Niech zrozumie, że jesteś wolną, atrakcyjną kobietą, a on nie jest ostatnim mężczyzną na tej ziemi ... Mam serce w ogniu i niewiele mam w tym życiu czasu, by żałować czegoś...REGULAMIN Forum - przeczytaj 19 Odpowiedź przez Ania1701 2009-04-03 11:58:46 Ostatnio edytowany przez Ania1701 (2009-04-21 09:33:57) Ania1701 Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-03-26 Posty: 315 Wiek: 22 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... Rozumiem cię papillon1990 .. kilka miesiecy temu miałam tak samo rozstalam się z facetem jednak on szybko zdał sobie sprawe ze ja jestem ta jedyna i jednak nie umie zyc beze mnie i tylko mnie kocha ..( wrocilismy do siebie i jest zupełnie inaczej...czasem warto dac szanse .. ale nie mam pewnosci ze to sie nie potworzy...jestesmy ze soba juz ponad 4 lata Piękna kobieta podoba się oczom, dobra kobieta - sercu. Pierwsza jest klejnotem, druga - skarbem." 20 Odpowiedź przez robaczek6 2010-04-05 13:29:02 robaczek6 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-04-02 Posty: 12 Wiek: 24 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... Jeśli mogę zapytać to dlaczego się rozstaliście i na jak długo? Nie biegnij za nim, bo i tak go nie dogonisz, spraw żeby biegł za Tobą, a będzie Twój na zawsze. 21 Odpowiedź przez szirina 2010-04-05 14:41:54 szirina Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-11-30 Posty: 1,147 Wiek: 24 Odp: Nie chce ze mna być, chce być sam , ale ... tęskni .... pies ogrodnika nie chce z tobą być ale jednak daje o sobie znać abyś o nim myślała i nie znalazła sobie innego bo wiadomo że głowie będziesz miała tylko jego. daj mu czas na tęsknienie, niech cierpi. a jeśli będzie wytrwały w swoich staraniach można dać mu jeszcze szansę o ile ty jeszcze będziesz tego chciała....... If you wanna be somebodyIf you wanna go somewhereYou better wake up ......... and pay attention !!!!!!!! Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
To, czy Leszek Miller wystartuje w wyborach do parlamentu Europejskiego, zależy od decyzji jego małżonki i tego, czy SLD dołączy do Koalicji Europejskiej. - Żona jest mi bardzo bliska, jest najbliższą osobą. Moje europosłowanie oznacza, że mnie nie ma w domu, a to problem dla mnie i dla żony - argumentował były premier. MILLER MASAKRUJE BIEDRONIA. ZOBACZ TU - Dzisiaj nic nie powiem, bo to wszystko przedwczesne. Muszę najpierw poznać warunki polityczne, które by zaistniały, czy ta koalicja powstanie, zobaczyć jaką mam sytuację domową, w ścisłym porozumieniu z żoną i wtedy podejmie decyzje - podkreślił Miller, który z oburzeniem odniósł się tez do wypominania politykom wieku. - Nie jestem dinozaurem, bo jestem za mały. Wprawdzie mam lekką nadwagę, ale daleko mi… Starość nie jest karą, a młodość nie jest nagrodą. Ci młodzi, którzy tak mówią, jak będą mieli szczęście i dobre zdrowie, to kiedyś dożyją starości, ale muszą na to zasłużyć. Więc mówienie, że ktoś się nie nadaje, bo jest za stary, to oznacza też, że ktoś się nie nadaje, bo jest za młody. To prymitywne dosyć kryterium - ostro ocenił.
Anna Maruszeczko musiała mierzyć się z wieloma przeszkodami. Jedną z nich był pożar, w którym straciła wszystko, co miała. Warto dodać, że była gwiazda TVN prowadziła program „Wybacz mi”, który cieszył się ogromną popularnością. Z czasem wyznała, że odeszła, ponieważ wcześniej zasugerowano jej, że powinna skorzystać z medycyny estetycznej i wstrzyknąć sobie botoks. Przypomnijmy, co dzisiaj robi ulubienica widzów! Życie zawodowe Anny Maruszeczko Minęło już ponad ćwierć wieku, odkąd Anna Maruszeczko pierwszy raz pojawiła się przed kamerą. Była wtedy prowadzącą słynnego programu pod tytułem „Na gapę”, który był emitowany na Canal+. Warto przypomnieć, że przed emisją tego show, miała za sobą siedmioletni staż w TVP, jednak pracowała tylko na tak zwanym zapleczu. Z czasem zaczęła rozwijać swoją karierę. „Dla odwagi strzeliłam mały koniak i... udało się”, wspominała czasy castingu w rozmowie z VIVĄ!. Największą popularność zyskała dzięki stacji TVN. „Mój długi romans z TVN rozpoczął się w 1999 roku: talk show „Wybacz mi", magazyn „Zielone Drzwi" oraz społeczna praca w Zarządzie Fundacji TVN Nie jesteś sam. Z czasem romans przerodził się w trwały związek”, napisała w swojej książce - „Kobieta na zakręcie”. Później ta przygoda dobiegła końca. Dziennikarka postanowiła znaleźć coś nowego. I tak właśnie się stało. Od 2014 roku była redaktorką naczelną magazynu „Uroda życia”. Rok później założyła własną firmę, którą zajmuje się do dzisiaj. ZOBACZ TEŻ: Urszula Dudziak i Bogdan Tłomiński udowadniają, że nigdy nie jest za późno, by znaleźć miłość Fot. Tomek Pisinski / Studio69 / Forum Kim jest Andrij Maruszeczko? Anna Maruszeczko od wielu lat jest związana z Andrijem Maruszeczko, który pochodzi z Ukrainy. Jej rodzice nie byli zadowoleni z partnera swojej córki, jednak z czasem go zaakceptowali i pokochali jak własne dziecko. To właśnie on namówił swoją ukochaną, żeby po polonistyce poszła na dziennikarskie studia podyplomowe. „Nie chciał mieć w domu belfra”, powiedziała w wywiadzie dla „Twojego stylu”. Po jakimś czasie mąż przekonał Annę, żeby przeprowadzili się na wieś. Zamieszkali razem w wiosce nad Bugiem, która jest oddalona od Warszawy o 160 kilometrów. „Jestem wciąż w szpagacie między miastem a wsią. Pół tygodnia w Warszawie, pół tygodnia nad Bugiem”, mówiła w VIVIE!. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Śmierć dziecka, zdrada żony, brak kontaktu z synem... Życie boleśnie doświadczyło Marka Piekarczyka Adam Romanowski i Anna Maruszeczko, 2000 rok Fot. Marcin Michalski / Studio69 / Forum Co dzisiaj robi Anna Maruszeczko? Zakochani doczekali się dwójki dzieci: 16-letniej córki Sofiji i prawie 19-letniego Andrija. Pociechy są dla nich całym światem. Warto dodać, że byli jeszcze bardzo mali, kiedy w posiadłości ulubienicy widzów w Mielniku wybuchł pożar. „Mieliśmy szczęście, że pożar nie zastał nas śpiących. Dobrze, że straciliśmy tylko pieniądze”, wspominała Anna. Kiedy wraz z całą rodziną odbudowała dom, usłyszała od producentki jednego z programów TVN, że powinna zainwestować w botoks... I wtedy przelała się czara goryczy. Stwierdziła, że potrzebuje zmiany i zrobi coś nowego. „Nie chciałam być malowaną lalą do pokazywania. Planowałam, że zestarzeję się na wizji. Miałam nadzieję, że nigdy nie dołączę do klubu dziewczyn z identycznymi ustami. Rozumiem jednak, że telewizja może nie być na całe życie”, czytamy w „Twoim Stylu”. Kiedy odeszła z telewizji, podjęła współpracę z ośrodkiem Dojrzewania Róż, który wspierał kobiety pragnące zmienić swoje życie. Później została redaktorką naczelną w „Uroda Życia”. „Zawodowo: trzymam kilka srok za ogon, co daje mi poczucie bezpieczeństwa, lepszą orientację w świecie i zdrowy dystans do tego, co akurat robię. A prywatnie: jestem starą mężatką i ciągle młodą matką", mogliśmy przeczytać na jej mediach społecznościowych. Teraz stara się skupić na swojej rodzinie. Owszem, praca jest dla niej bardzo ważna, jednak nie jest najważniejsza w życiu. Od 7 lat ulubienica widzów prowadzi swoją firmę „AM MEDIA”. Obecnie pisze książki oraz prowadzi warsztaty dla wielu kobiet. Po latach zrozumiała, że nie wyobraża sobie siebie przed kamerą w telewizyjnym studiu. Nie tęskni już za blaskiem fleszy! Jednak to nie wszystko! Ówczesna gwiazda TVN od 2021 roku prowadzi swój podcast - #Wojowniczki i Wojownicy. Możemy go posłuchać między innymi na platformie Spotfiy. To jest niezwykła inwestycja Anny Maruszeczko, która zbiera coraz więcej słuchaczy! O czym jest program? „Tu dzielimy się swoimi opowieściami o przełomach w życiu. W przekonaniu, że opowieść to informacja z duszą (Brené Brown), a kryzys to też szansa. Interesuje mnie metamorfoza, człowiek w zmianie. Moi bohaterowie to ludzie poszukujący i zaangażowani. Walczą, stawiając granice, postępując w zgodzie z sobą, dzieląc się. Czasem wygrywają bitwy ze światem zewnętrznym, jednak podkreślają, że najtrudniej wygrać z samym sobą", czytamy w opisie podcastu. Anna Maruszeczko stara się opowiedzieć o wzlotach i upadkach na drodze życiowego oraz zawodowego spełnienia. Nie brakuje tam takich tematów jak: pandemia, wojna, energia kobiet, tabu leczenia psychiatrycznego i wiele innych! Zachęcamy również do wsparcia ulubienicy widzów na platformie Patronite! Co miesiąc można wpłacić dowolną kwotę, która pomoże rozwinąć jej kanał. Dzięki temu, Anna Maruszeczko z dnia na dzień będzie mogła poprawić jakość swoich materiałów. Oto link do podcastu: Link do Patronite: CZYTAJ RÓWNIEŻ: Paweł Domagała i Zuzanna Grabowska zachwycili na czerwonym dywanie. Aktorka pokazała się w nowej odsłonie Fot. Podcast/ Olga Majrowska Fot. Olga Majrowska Przypomnijmy rozmowę Anny Maruszeczko dla magazynu „Uroda Życia” z 2014 roku! Aniu, jesteś rozpoznawalna, ale niewiele o tobie wiadomo. Kim jest kolejna „telewizyjna” naczelna, która firmuje pismo dla kobiet? Szczęściarą, której się wydawało, że z racji dojrzałości będzie raczej schodzić z medialnej sceny. Raz już nawet usłyszałam, że moje programy są zbyt refleksyjne! Tymczasem dostałam propozycję życia, jak gwiazdkę z nieba. Wydawnictwo zwróciło się do mnie z prośbą o przygotowanie koncepcji pisma ze względu na to, co dotychczas robiłam. Po pierwszym szoku doszłam do wniosku, że bardziej niż kiedykolwiek jestem na to gotowa. Przecież od wielu lat głównie rozmawiam z kobietami. O życiu. I piszę bloga. O życiu nad Bugiem. Nie sądziłam, że ktoś tak doceni moją pracę i mój sposób patrzenia na świat. Czym się kierujesz, wybierając dla kogo pracujesz? Z jednej strony TVN, z drugiej – katolickie radio. Były też „Tygodnik Literacki”, „Ozon”, Tok FM, dawny „bruLion”. Zawsze przekonaniem, że warto się w coś wdać. Z pracą mam tak samo jak z tym życiem podzielonym na wieś i miasto. Żeby żyć na wsi, potrzebuję życia w mieście i na odwrót. Chyba mam w sobie głód poznawania rzeczywistości i silną niechęć do jej ideologizowania. Brzuch mnie boli na samą myśl o tym. Brrr. Ciekawią mnie ludzie: w jaki sposób myślą, dokonują wyborów, jak naprawiają błędy, które popełnili, co im daje siłę. W telewizji komercyjnej robiłam programy, które wydawały mi się nie do zrobienia gdzie indziej. W świętym, jak je nazywam, radiu mogłam robić programy publicystyczne, do których nikt mi się nie wtrącał. I robiłam je, choć gdy podliczyłam koszty benzyny oraz niani, wyszło mi, że do nich dopłacam. Mózg mi dymił, ale czułam, że się rozwijam. Mogłam zapraszać gości, jakich chciałam – cudownych, mądrych i wcale nieznanych – i rozmawiać o rzeczach, na które w innych stacjach nie było miejsca, bo musiało być sensacyjnie i hecownie i co trzy minuty trzeba było robić przerwę na piosenkę. Miałam poczucie, że udaje mi się tam czasem przekazać coś ważnego. Wierzgam, gdy czuję, że ktoś chce mnie wpuścić w jakieś hardcorowe komercyjne maliny. W pracy usiłuję mieć pewność, że to, co robię, ma sens. A pułapek w tej branży jest niemało. A nie chodzi o to, żeby nigdzie nie być? Bo jak się jest „pomiędzy”, to jakby nigdzie. Zawsze chodzi o to, żeby być – najlepiej w zgodzie z sobą. Przy tym projekcie też mi powiedziano: „Niech pani robi to pismo w zgodzie ze sobą, wtedy będzie dobrze”. Poza tym, jeśli czytałabym tylko „Gazetę Wyborczą”, jaki miałabym ogląd rzeczywistości! Wspomniałaś o niezależności, że jest dla ciebie ważna. Nie wydaje ci się to naiwne Modlę się do dziennikarzy, którzy potrafią pisać prawdę, a nie naginać rzeczywistość do okładkowych tez. Nie jestem Moniką Olejnik czy Dominiką Wielowieyską, moje dziennikarstwo to może mniejszy kaliber, ale i tak się cieszę, że nigdy nie byłam niczyją tubą. Pamiętam, jak kiedyś w Radiu Józef chciałam zrobić audycję o feminizmie. Zaprosiłam jedną z naszych czołowych feministek. Kiedy usłyszała, do jakiego radia, obruszyła się: „Nigdy tam nie wystąpię!”. I dodała: „A tobie musieli wyprać mózg, skoro tam pracujesz”. Pamiętam, ponieważ mnie to ubodło. Ale pomyślałam: ja w tym świętym radiu mam więcej wolności niż ty w swoich sekciarskich publikatorach... Chyba jednak jestem pamiętliwa (śmiech). […] No właśnie – na wsi. Jesteś chyba jedyną telewizyjną dziennikarką, która w połowie tygodnia pakuje walizki i wyjeżdża na wieś. Łatwo nie jest, ale moje życie jest dzięki temu bogatsze. Już nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Ta podwójność jest mi wręcz organicznie potrzebna. Ale jak się w tym odnaleźć? Telewizja, czy w ogóle Warszawa, to adrenalina, tempo, konkurencja… Ty się pakujesz i jedziesz nad Bug, a tu się ważą losy świata! A w każdym razie wielu karier. Trzeba trzymać rękę na pulsie. Chyba nie dałam się temu szaleństwu. Zawsze byłam trochę z boku. Pracowałam jako freelancerka, nie wiązałam się kontraktem, bo nie umiałam go sobie wynegocjować. Ale to mi dawało poczucie wolności, choć oczywiście bywało niebezpieczne bez tego etatu. Ale kiedy zrozumiałam, że powinnam zawalczyć o siebie, zawalczyłam. Oczywiście wolałabym, aby to mnie zapraszano, żeby świat znał moją wartość. O naiwności! Dotarło do mnie jednak, że rzeczywistość jest inna niż jeszcze kilka lat temu, że nie mogę biernie czekać na „nowy format dla gwiazdy”, że powinnam być bardziej sprawcza. Trzeba samemu tworzyć projekty i je forsować. A nie masz poczucia, że kiedy jesteś na wsi, coś cię omija? Życie towarzyskie i zawodowe jest w mieście. To ty tak myślisz. To nie jest prawda. Wszystko zależy od tego, jak sami to sobie urządzimy. W mieście też nie ma czasu na życie towarzyskie. Chyba że mieszkasz na Saskiej Kępie (śmiech). Gonimy za pracą, wciąż jest coś do zrobienia. A im szybciej biegniemy, tym bardziej stoimy w miejscu. W wiosce mam swoje siedlisko, swój prawdziwy dom. Tam są dzieci, dwa psy, dwa koty, sąsiedzi. Że nie wspomnę o mężu. Trzeba mieć w sobie harmonię, żeby dwa razy w tygodniu zmieniać tak radykalnie tempo – i będąc tu, nie myśleć wciąż o tym, co się dzieje na wsi, a będąc tam, myślami nie być w redakcji. Dystans jest dobry. I redakcja, i wieś tylko na tym zyskują. A to przejście z jednego rytmu w drugi bardzo mi służy. Kończy się dyżur miejski, wsiadam w auto, włączam audiobooka… Ty – Lisbeth Salander, twój mąż – kozak z charakteru. Co wy na tej wiosce robicie? Czyj to pomysł w ogóle Andrija, mojego męża, oczywiście. On jest polskim Ukraińcem – jego rodzice zostali przesiedleni z południa na Ziemie Odzyskane w wyniku akcji „Wisła”. On, tak jak ja, urodził się w Koszalinie. Jako nastolatek i później na studiach na Akademii Sztuk Pięknych bardzo intensywnie zaczął to swoje pochodzenie zgłębiać, hołubić (najgorsi są ludzie bez tożsamości!). Wydawał muzykę ukraińską – rocka, ale i etniczną. Dawno temu, po pożarze cerkwi na Grabarce – malowanej przez Jerzego Nowosielskiego – jego przyjaciel z uczelni Jarek Wiszeńko, miał ją malować, Andrij trochę mu w tym pomagał. Od tego zaczęły się nasze wypady w tamte okolice. To był przełom lat 80. i 90. Mnie to za bardzo nie ekscytowało, bardzo miastowa wtedy byłam. Ale jego już tam ciągnęło: tam były te dwa żywioły – katolicki i prawosławny, z sąsiadami mógł po ukraińsku porozmawiać… Jeździliśmy więc regularnie: było pływanie łódką po Bugu, ogniska, piwo pod gruszą. Zaczęliśmy się zaprzyjaźniać – i z ludźmi, i z miejscem. Z czasem kupiliśmy kawałek ziemi z widokiem. To ważne, że z widokiem Bardzo – dla niego. Na początku to wszystko on i wszystko przez niego: on to wymyślił, znalazł ziemię, zaprojektował dom kryty strzechą. Ja byłam jak prawdziwa żona, co to za mężem idzie. Ale nie czułam presji, nic z tych rzeczy. Po prostu szłam za jego wizją. Twój mąż był w czołówce twórców reklamy, jako jeden z pierwszych założył małą agencję, z której zrobiła się duża agencja. I co, nagle odpuścił Andrij planował przepracować w reklamie rok. Pracował 10 lat. Decyzja o zmianie była z jego strony aktem niebywałej odwagi, zostawił wszystko, co budował przez wiele lat. No i prestiż, apanaże wielkomiejskie, poczucie wpływu. A ty nie bałaś się tak radykalnej zmiany „Boję się” to u nas w domu zakazane słowo, ale bałam się. Jednak ufam mu i wiem, że to facet, który wie, co robi. A jak nawet się pomyli, wyciągnie wnioski i pójdzie dalej. Dzieci już wtedy były Nie, dzieci pojawiły się w naszym życiu późno. Szybko na Podlasiu poczułaś się jak u siebie Tak, chociaż my sobie świadomie idealizujemy wieś. Podlasie jest dość specyficzne, tam mieszkają wyjątkowo mili ludzie. Choć nie wszyscy, oczywiście, i nie od razu tacy mili. Trzeba było się postarać, umieć rozmawiać. Bywa, że ty się starasz, a po drugiej stronie długo mur i nie wiesz, o co chodzi. Czasem musiałam drążyć i drążyć, żeby ten czy ów się do mnie uśmiechnął. Bardzo mi zależało, żeby żyć z nimi na równych prawach. Wysyłałam komunikat: to wy tworzycie tę rzeczywistość, to wasz świat, ale jeśli pozwolicie, chciałabym go współtworzyć. Zawsze mi zależało, aby to była wymiana, żeby nie traktowali mnie jak pańcię z miasta. Zaczęliśmy się integrować. Ja inaczej nie umiem, ale stałam się bardziej krytyczna wobec tamtej rzeczywistości. To chyba zdrowiej. U was jest zawsze dużo gości. Tak, w Warszawie często jest ktoś, kto tranzytem się zatrzyma. Z rodzinnego Koszalina, z Kijowa, z Toronto, z Nowego Jorku. Na wsi to samo. Plus lokalesi. Wszyscy razem dobrze się czują, a my to lubimy. W naszym wiejskim domu zawsze było ekumenicznie. W Warszawie też – moje koleżanki poznawały ukraińskich kolegów Andrija, były śpiewy, potańcówki. Mój mąż z przyjacielem organizowali małanki w CDQ na Burakowskiej – od św. Melanii, bo ukraiński sylwester jest dwa tygodnie później. Na nie zjeżdżali wszyscy – Ukraińcy, Polacy, Białorusini oraz pół stołecznej branży reklamowej – i świetnie się bawili, to była siła, niesamowita energia. Ale rok temu wasz dom się spalił. To trauma. Teraz może bardziej się odzywa niż wtedy, kiedy trzeba było się zmobilizować, żeby ocalić to, co zostało, umiejętnie zachować wobec dzieci. Nie mogliśmy się nad sobą użalać i cierpieć, bo one wychwytują to z czułością sejsmografu. Co właściwie się stało Nie wiem. Siedziałam przy kominku, chociaż grzał mnie też przymilny rudy kot Findus, pisałam tekst do „Sztuki wyboru” w „Vivie!”, dzieci były w szkole, Andrij w pracowni. Cudowna pogoda, śnieg i słońce. Nagle zobaczyłam kłęby białego dymu za naszym wielkim oknem. I się zaczęło. Sąsiedzi nie chcieli uwierzyć w to, co słyszą, kiedy dzwoniłam, prosząc o pomoc. Strażacy tak samo. Już wcześniej mieliśmy podobny epizod. Przyjaciele zabrali dzieci do siebie prosto ze szkoły, my dojechaliśmy wieczorem. Musieliśmy się doprowadzić do porządku, nie chcieliśmy się im pokazać tacy osmaleni i zmęczeni. Przyjaciele przyjęli nas, co było wtedy bardzo ważne – u nich zawsze jest tak jasno, ciepło. W naszej sytuacji to była bezcenna pomoc. […] Czemu nie kupicie nowego domu Nigdy nie lubiliśmy gotowców. Dzieci trochę zmieniają sytuację. Jednak mniej chętnie się ryzykuje. Ja nie mówię o ryzykanctwie dla adrenaliny, o niedojrzałych zachowaniach. Mówię o sytuacji, kiedy czujesz, że już nie masz czym oddychać, chodzisz przybita i tracisz siły. Że nie warto trwać w takim położeniu. A co do dzieci – one nic nam nie odebrały, my z Andrijem nadal jesteśmy freakami, tylko teraz bardziej wiejskimi. Ale sami tak wybraliśmy. Ma to więcej plusów niż minusów, ale wymaga innego planowania. Zaliczamy późne rodzicielstwo – nie dlatego, że tak planowaliśmy, po prostu długo czekaliśmy na dzieci – ale i to ma swoje plusy. Nie musimy się martwić, czy zdążymy zawodowo okrzepnąć, czy wystarczy na mieszkanie itp. Dzieci niczego nam nie odebrały – ani zawodowo, ani towarzysko, wręcz przeciwnie. Są charakterne, a my przy nich szlifujemy swoje charaktery. […] Chcesz powiedzieć, że po „Wybacz mi” nie było żadnej interesującej propozycji Iwona Radziszewska zaproponowała mi współtworzenie „Miasta kobiet”. Ale wtedy pojawił się nasz syn Andrijko. Czułam, że nie mogę zaangażować się całkowicie, a tego ta praca wymagała. Nie po to tyle czekaliśmy na dziecko, żeby nie dać mu czasu, gdy się pojawiło. Jednak nie miałam poczucia, że coś tracę. Dopiero po latach zrozumiałam, że coś fajnego przeszło mi koło nosa. Ale, co ciekawe, propozycja wróciła po paru latach. Wtedy mogłam ją przyjąć. Dużo mi też dało wsparcie Bożeny Walter, jej zaufanie i to, że mnie doceniła. To rzadkie dostać coś takiego od szefa. Tendencja jest odwrotna: żeby nie pokazać, że widzę, jak jesteś dobry, bo jeszcze za bardzo urośniesz, zażądasz podwyżki itp. Dla mnie to było bardzo ważne. […] Rozmawiała Joanna A. Parada. CZYTAJ TEŻ: Rowerzysta ciągnął psa Ewy Chodakowskiej po chodniku. Trenerka opublikowała nagranie z parku Fot. Zuza Krajewska/LAF AM
Uparcie i skrycie borykamy się z nadzieją i tęsknotą po odejściu z toksycznego związku (szczególnie, jeśli to odejście było wynikiem porzucenia przez N). Mamy nadzieję, że nasza toksyczna połówka zrozumie kiedyś swój „błąd”, doceni jak wiele jej (jemu) poświęciliśmy, jak bardzo tęsknią dzieci i że wszystko można jeszcze zmienić… W salach sądowych, mijając się na ulicy, czy też przy „wymianie” dzieci, z żalem w sercu patrzymy na nowy związek Narcyza. W zamian, dostajemy oszczerstwa, ignorowanie i to najbardziej bolesne pogardę od nowej ofiary (dziewczyny/chłopaka) Narcyza. Trochę jej zazdrościmy, że ma choć przez chwilę, iluzję bliskości z człowiekiem, z którym tak bardzo przecież chcieliśmy być. Co działa na naszą niekorzyść podczas próby zakończenia związku? 1, Zacznijmy od chemii przywiązania, czyli oksytocyny. Oksytocyna to hormon, wytwarzany przede wszystkim przez matkę w ostatniej fazie porodu, który gwarantuje więź między matką a dzieckiem. Podobnie dzieje się podczas zbliżenia seksualnego, lub (tylko) dzięki dotykowi, czyli tzw. z angielskiego „skin to skin”. A prościej mówiąc oksytocyna powoduje, że mimo oczywistych braków naszego partnera, wydaje nam się, że to ten „jedyny”. 2, Narcyz to patologiczny kłamca, mistrz projekcji i utalentowany aktor. Jak już wiesz, zawsze oskarża innych (Ciebie) o to, co robi sam. Swoje nowej ofierze (tak jak kiedyś Tobie), prezentuje jej zalety, przedstawiając je jako swoje i „udowadniając” tym samym, że mają tak dużo wspólnego. Opowiada jej historie, w których to on, tak bardzo o Ciebie zabiegał, ale niestety przegrał z Twoim wybuchowym temperamentem, nałogami … wybierz dowolne. Dziwisz się, że ona tak Cię nienawidzi. Przecież ten wspaniały mężczyzna w jej mniemaniu przeszedł z Tobą piekło. 3, Tylko Ty wiesz jak bardzo się starałaś uratować ten związek. Będąc z narcyzem spełniałaś każdą jego zachciankę i starałaś się przewidzieć następne. Nawet, jeśli czasem udało Ci się spełnić jego oczekiwania, to tyko po to, żeby za kilka dni zostać oskarżoną o brak zainteresowania jego osobą. Nigdy nie zostałaś doceniona i ciągle nie możesz w to uwierzyć. On nie pamięta Twojego trudu, oddania i lojalności, w jego mniemaniu takie „rzeczy” nie miały nigdy miejsca. Łudzisz się nadzieją, że kiedyś w chwili przypływu ludzkich uczuć, on odwzajemni Twoje starania, albo, chociaż „odpuści” w imię starych dobrych czasów. Twoje oddanie nie miało granic, ale jeśli kiedyś je postawiłaś, to stało się to prawdopodobnie powodem waszego rozstania. Narcyz, szybko zorientował się, że nie może już wykorzystywać Twojej miłości, poświęcenia i wierności, dlatego postanowił je zdeptać, a Ciebie porzucić jak starą zużytą zabawkę. Teraz mam nową. Osoby narcystyczne często porzucają swoje ofiary, kiedy stają się one dojrzałe emocjonalnie. Oddają się wtedy poszukiwaniom za nowym łupem, często kierując swoją uwagę w stronę młodych i wrażliwych osób z dziecięcą naiwnością. 4, To, że w Twoim życiu pojawił się Narcyz, wiąże się z faktem, że pochodzisz z rodziny (otoczenia), które nie szanowało Twoich uczuć i nadal tego nie robi. Od wczesnego dzieciństwa uczyłaś się, że uległość i ratowanie, to zalety, i że w ten sposób można zmanipulować ludzi do miłości. Miłość i troska jest konieczna do normalnego rowoju wszystkich zwierząt na ziemi. Harry Harrlow przeprowadził wiele eksperymentów, badających więź między matką a dzieckiem. Małe małpki były karmione przez matkę zrobioną z drutu, a obok stała matka do przytulania (miękka i „przytulasińska”), ale niekarmiąca. Młode małpki spędzały czas przytulone, a czasem nawet zapominały o jedzeniu. Nasuwa to wniosek, że potrzebujemy bardziej opieki i troskliwości niż pokarmu. Osoby, w związkach destrukcyjnych, często głodzone emocjonalnie przez swoich rodziców, popadają w ręce pierwszego lepszego, który, rzuci ochłap uwagi i troski – a jak wiemy w pierwszych etapach związku narcyz nam tego nie żałuje. Stąd też, po jego odejściu, wracamy do punktu wyjścia. Szczególnie w przypadku, kiedy narcyz odchodzi. Na nowo przeżywamy wtedy, odrzucenie przez rodzica, docieramy do emocyjnego dna, rozrywającego serce cierpienia. W rodzinach gdzie ludzie wzajemnie o siebie dbają, a bliscy wspierają się w trudnych chwilach, szanse przywrócenia emocjonalnej równowagi są znacznie większe. Babcie, ciocie, koleżanki, zapewniając wsparcie, umacniają nas w przekonaniu, że jesteśmy ważni i tym samym pomagają w procesie „zdrowienia”. Niestety osoby, które mają tendencje do wiązania się z ludźmi toksycznymi, rzadko mają kogoś takiego w swoim otoczeniu. Słyszą wtedy „Radź sobie sama”, „Widziały gały, co brały” itp. Pogłębiają się tym samy, w poczuciu beznadziejności i tęsknocie za tym, „co by mogło być” (gdyby narcyz nie był narcyzem). My, wygłodzeni emocjonalnie i skatowani przez bliskich osądami, patrzymy na niego z nadzieją i często ulegamy jego kłamstwom. W momencie, kiedy Narcyz, przyssie się do kogoś nowego, odkrywamy jego prawdziwe oblicze. Jemu, prawdopodobnie na tym etapie wcale już nie zależy, nawet nie chce mu się już kłamać, po prostu irytujemy go swoją obecnością, obowiązkami i wspólnymi „rzeczami”, które zmuszają go do obcowania z przeszłością. Nie widzi już sensu w jakichkolwiek integracjach, działamy mu po prostu na nerwy. Jedyne, co od nas chce, to zadośćuczynienia za swoje „cierpienie”. My, za to, zostajemy z rzeczywistością (rachunki, dzieci), która jest zdominowana, przez desperackie próby zdobycia „jakiejkolwiek” miłości, przy jednoczesnym utrzymaniu pracy, domu i ogólnego „przeświadczenia”, że dajemy radę. Wtedy, często, pojawia się inny narcyz, który chwilowo przynosi nam ulgę… i zaczynamy wszystko od początku… Często na tym etapie prosimy o pomoc… i jej nie otrzymujemy, rodzi się wtedy frustracja, przecież ja tyle wszystkim pomogłam, a teraz nikogo przy mnie nie ma, przecież tyle dla niego poświęciłam, a on ma to wszystko gdzieś. Ważne jest, żeby zdać sobie sprawę, że oprócz narcyza mogliśmy mieć jeszcze kilka innych pijawek w naszym systemie (rodzinno-przyjacielsko-zawodowym), gdyż mamy tendencje do zjednywania sobie ludzi, poprzez bezgraniczne poświęcanie. Jakkolwiek, jeśli odprawimy „nowego” narcyza z przysłowiowym kwitkiem i zaczniemy szukać ludzi, którzy nas szanują, mają podobne do nas zainteresowania i doświadczenia (zapraszam do grupy FB Narcyzm Rozmowy J) i nie są w naszym otoczeniu ze względu na niezdrową „współzależność” to wtedy mamy szanse na nowe lepsze życie. Na przerwanie chorych relacji, które prawdopodobnie miały miejsce w naszych rodzinach od pokoleń. Pustka w „życiu po narcyzie”, zawsze zostaje wypełniona, rodzaj „wypełniacza” decyduje o kolejnym etapie naszej wędrówki.
tęskni ale się nie odzywa